Po konferencji Google I/O głosy jakie dało się słyszeć w press roomach były bardzo skrajne. Wszyscy byli zachwyceni możliwościami „bardziej ludzkiego” asystenta, jednak nie dało się odczuć wrażenia jakie towarzyszyło Sarze Conor, gdy przewidziała bunt maszyn. Niezależnie od naszych lęków trzeba przyznać, że nowe możliwości Asystenta Google, wynoszą sztuczną inteligencję na wyższy poziom – czy ten postęp okaże się dobry dla nas – użytkowników?
• Bardziej złożone komendy głosowe
• Ciemna strona medalu – co z reklamami?
• Cena za bycie mobile
The Voice of Google Assistant
Koncern z Mountain View wprowadził do asystenta sześć nowych głosów z podziałem oczywiście na męskie i żeńskie. Według zapowiedzi w tym roku może pojawić się także głos Johna Legenda. Google chcąc bardziej „uczłowieczyć” sztuczna inteligencję wprowadził szereg usprawnień, które niwelują wrażenie topornej rozmowy z maszyną.
Pamiętacie jak jeszcze rok temu, aby poprosić o coś asystenta, trzeba było rozpocząć zdanie od frazy aktywującej „Hey Google”? Gdy za każdym razem musieliśmy korzystać z tego zwrotu, nie dało się ukryć znużenia. Teraz asystent po uruchomieniu za pomocą komendy pozostaje dłużej aktywny, ponieważ zakłada, że będziemy w dalszym ciągu potrzebować jego pomocy.
Bardziej złożone komendy głosowe
Algorytm rozróżnia bardziej złożone komendy jak „włącz muzykę i zgaś światło”. Dzięki gromadzeniu danych i rozbudowie bazy komend dojdziemy do etapu, w którym same podpowiedzi asystenta będą wyprzedzać nasze myśli (ten aspekt jest akurat trochę straszny).
Dzięki stałym aktualizacjom Google AI jest w stanie prowadzić rozmowę w dużo bardziej naturalny sposób. Do palety zwrotów dodano chrząknięcia oraz elementy wskazujące na zastanowienie jak przeciągłe „hmmmm” albo „ummmm”. Jednym z popisowych numerów jaki został zaprezentowany na konferencji Google I/O, było pomyślne umówienie wizyty w salonie fryzjerskim. Asystent po otrzymaniu komendy odnalazł kontakt do salonu, wykonał połączenie telefoniczne oraz odbył rozmowę z przedstawicielem salonu. Na koniec o wszystkim poinformował użytkownika.
Co ciekawe, asystent reagował w sposób dynamiczny na informacje, które otrzymywał. Gdy pracownik salonu fryzjerskiego oznajmił, że godzina jaką chciał zarezerwować asystent jest zajęta, ten zadał pytanie o wcześniejszy termin. Ogromne wrażenie sprawiał również fakt, że pracownik salonu nie zdawał sobie sprawy z tego, że rozmawia z maszyną. Ba, nawet sam analizując ton głosu i sposób składni zdania nie rozpoznałbym maszyny.
Ciemna strona medalu – co z reklamami?
Dlaczego we wstępie artykułu wspomniałem o Sarze Connor i nawiązaniu do Skynetu? Ponieważ zachwycając się nad możliwościami asystenta, nie da się wyzbyć wrażenia, że za tym postępem idą istotne konsekwencje. Czytając ostatnio artykuł Ewy Lalik na Spider’s Web pt. „Google słucha, obserwuje, czyta i analizuje. To my stworzyliśmy tego potwora” nie mogłem uniknąć wrażenia, że podzielam wiele obaw autorki.
Nie mamy się co oszukiwać, Google nie wprowadza sztucznej inteligencji tylko po to, aby poprawiać życie użytkowników, ale żeby monetyzować informacje. Urządzenie, które stale nas podsłuchuje by wyłapać komendę aktywacyjną, gromadzi miliony danych na temat zapytań oraz słów jakich używamy. Do czego potem wykorzystywane są te informacje? Do jeszcze lepszego targetowania reklam i zwiększania konwersji sprzedaży.
Zjawisko FOMO, czyli Fear Of Missing Out to uzależnienie użytkownika od ciągłych powiadomień. Koncerny takie jak Google, Facebook czy Youtube nie chcą, by użytkownicy rozstawali się z treściami w sieci. Idealny konsument to taki, który jest online i ciągle klika = monetyzuje swoją uwagę.
Cena za bycie mobile
Algorytmy sztucznej inteligencji w narzędziach Google’a uczą się samodzielnie, słuchają naszych słów oraz śledzą nas cały czas. To właśnie dlatego, gdy wchodzimy do restauracji, otrzymujemy powiadomienie o podzieleniu się opinią lub zamieszczeniu zdjęć. Czy nasza prywatność jest ceną za dostęp do informacji? W mojej refleksji nasuwa się także pytanie. Czy propozycje, które wskazuje asystent lub inne narzędzie koncernu Google, trafia do nas bo jest faktycznie tym czego szukamy, czy jest to informacja, której wyświetlenie się bardziej Googl’owi opłaca?
Jakie jest Wasze zdanie na temat najnowszych rozwiązań, które wprowadza koncern? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach i nie zapomnijcie odwiedzić nas na naszym kanale Youtube.